sobota, 18 lipca 2015

6."Co...duchy wiedzą wszystko?!"

  Miłego czytania życzę.

 -Calypso?!-wykrzyknął Leo i popatrzył po zebranych.-No, co wyspa, piękna dziewczyna, której nikt nie uległ. To musi być Ogygia. Nie ma innego wyjścia.
 -Leo ma rację-odezwał się, co dziwne Nico di Angelo.- Jedyne, co mnie nie pokoi to ten fragment o duchach.
 -Niby, dlaczego?-spytała Piper.
 -Przepowiednie z jakąkolwiek wzmianką o duchach zawsze kończy się tragicznie. Ostatnia przepowiednia w, której użyto słowa duch zakończyła się II wojną światową. Jeżeli znów to się stanie, to czeka nas zagłada i śmierć miliona niewinnych ludzi-powiedział Connor Stoll, z bardzo poważną miną przez, co można było wyczuć dużą powagę sytuacji.
 -Wątpię żeby tu chodziło o zagładę ziemi- każdy odwrócił się w stronę nieznajomego kobiecego głosu. Stała tam piękna kobieta ubrana na czarno, o ślicznych ciemnych włosach i bardzo jasnej karnacji. Nico i Liz nabrali powietrza. Przed nimi stała sama Persefona, żona Hadesa.
 -Lady Persefono-herosi i Chejron pokłonili się z głębokim szacunkiem, nie licząc oczywiście Nico, który pokazał jej język.- Co cię tu sprowadza?-spytał centaur.
 -Apollo wypowiedział kiedyś przepowiednie, dotyczącą mojego męża. Mówiła ona o końcu Podziemi. Dzisiejsza przepowiednia i wczorajsze wydarzenia tylko potwierdzają moje obawy.
 -Jakie wczorajsze wydarzenia?-spytała Annabteh, a pół obozu pokiwało w zgodzie głowami.
 -Rosalie Temple uciekła wczoraj z Otchłani, głębin Hadesu. To duch, zbuntowanej duszy. Ona może rozpocząć pierwszą, jak i ostatnią wojnę w Podziemiach. Rosalie była uwięziona w Tartarze głębiej niż tytani. Już raz kiedyś próbowała wzniecić bunt, ale stłumiono to, ale teraz ma wielu popleczników- Persefona wyglądała na poważnie zmartwioną.- Wśród duchów jest zdrajca, który wypuścił naszą buntowniczkę, Jak na razie prowadzimy polowania, ale one nic nie dają.
 -Co mamy robić?-spytała Zoey.
 -Walczyć lub modlić się. To już wasz wybór. O...Nico, stokrotko twój ojciec chce cię widzieć. Hades nie przyjmuje odmowy.
 -Oczywiście-Nico skłonił się nisko.
 -Temple Rosalie?- Malcolm, syn Ateny zaczął się nad czymś zastanawiać.- Czy to nie jest, córka Hekate? Ta, która na cześć swojej matki wybiła pół Paryża w czasie rewolucji francuskiej?
 -Dokładnie ona-po raz pierwszy od rozpoczęcia narady odezwała się Elizabeth.- Panna Temple jest najbardziej zażartą magiczką jaka kiedykolwiek widziałam, a widziałam ich wielu. Jako córka bogini magi ma wielką moc.
 -Dokładnie. Ostatnim razem ledwie ją powstrzymaliśmy, a teraz kiedy ma zebraną armie i popleczników będzie jeszcze gorzej. Więc strzeżcie się herosi, bo i na was przyjdzie pora zemsty- Persrefone spowił ciemny dym i zniknęła zostawiając po sobie cztery stokrotki.
 -Dobrze wracajcie do zajęć-rzekł Chejron.- Ja udam się na olimp żeby przedyskutować tą przepowiednie z Apollo, a ty Nico udaj się natychmiast do ojca, nie możemy pozwolić żeby pan Umarłych czekał.

 Półgodzinny później Nico wszedł do sali tronowej w, której siedział już jego ojciec. Hades był jakiś otępiały i zasmucony. Koło niego stał James, jego starszy brat. Widać było, że jest wściekły.
 -Wzywałeś mnie ojcze?-odezwał się z lekkim strachem.
 -Siadaj Nico, ja i James musimy powiedzieć ci coś ważnego- gdy usłyszał niepokój w głosie jego ojca, Nico zaczął panikować. Pan Umarłych nigdy nie był zaniepokojony, a jego brat nigdy nie był, aż tak wściekły. James z charakteru był bardzo spokojnym człowiekiem. Nawet, gdy brał udział w I wojnie nigdy się nie pałał do zabijania.
 -W 1935 roku, w dzień moich urodzin Apollo wygłosił przepowiednie, zapowiadający koniec mojego panowania w Podziemiach-rzekł Hades.
 -To znaczy?-Nico zaczął powoli domyślać się, o co chodzi jego ojcu.
 -Moją śmierć. Od lat wyczekiwałem dnia kiedy ta przepowiednia może się ziścić.
 -Czyli chcesz mi powiedzieć, że możesz nie dożyć następnego roku?
 -Yyy...Tak-odpowiedział Hades i wymienił zaniepokojone spojrzenia z James'em.
 -Dobra, ale po co mnie tu wezwałeś-powiedział Nico i spojrzał na zszokowane spojrzenia jego rodziny.- No co? Chyba nie myśleliście, że nie wiem o tej przepowiedni. Proszę was, Orion ma za długi język żeby nie powiedzieć mi tak istotnej rzeczy, kiedy zamieszkałem w Podziemiach-di Angelo uśmiechnął się chytrze.
 -James przypomnij potem, aby powierzyć Orionowi trenowanie nowo umarłych.
 -Jasne, Nico musisz pokonać Rosalie wraz z  innymi herosami z przepowiedni-James położył ręke na ramieniu swojego brata.
 -Kim oni są?-spytał.
 -To oczywiste. W tym wypadku przepowiednia jest bardzo jasna. Zbierz trójkę dzieci Hermesa, dziecko Hekate, dziecko Apollo, Hefajstosa Elizabeth, jako dziecko z mocą wody...Nie mamy tylko pojęcia kim jest heros skłócony z duchami-rzekł Hades.
 -Ja wiem-po chwili rozważania odezwał się Nico.- Chodzi o Reyne, córkę Bellony, pretorke rzymskiego obozu Jupiter.

 Reyna siedziała przy biurku w swoim pokoju. Odkąd Rzymianie pogodzili się z Grekami miała masę papierkowej roboty. Rzymianie i grecy wymieniali się obozami, podróżowali w tą i z powrotem. Mimo pokoju trzeba jednak uważać, żeby nikt nie zrobił sobie krzywdy, bo jednak zdarzali się jakiś pesymiści tej, jakże komfortowej wymiany. Reyna westchnęła na pomoc Jasona nie miała nawet, co liczyć, od kiedy tylko wrócił nie robił nic innego tylko wzdychał do zdjęcia jego i Piper. Córka Bellony mogła zrozumieć wszystko oprócz tego, jak można tak haniebnie zaniechać obowiązki pretora.
 -Reyna?-dziewczyna uniosła głowę na dźwięk bardzo dobrze znanego jej głosu. Stał tam bardzo chudy, blady chłopak, o kruczoczarnych włosach.
 -Nico!?-wykrzyknęła zdziwiona.-Co ty tu robisz?!
 -Ciebie również miło widzieć. Mam do ciebie małą sprawę-chłopak potarł kark ze zdenerwowania.
 -Raczej wątpię, że małą.
 -Rachel wygłosiła przepowiednie, która dotyczy również ciebie.
 -Mnie?-zdziwiła się.
 -Tak, musisz udać się ze mną do Obozu Półkrwi.
 -Nico nie mogę, mam masę obowiązków, a Jason nic innego nie robi tylko wzdycha do zdjęcia jego dziewczyny.
 -Poproś Franka. On chętnie ci pomoże. Musisz iść ze mną i to natychmiast. Nasza dziewiątka musi jak najszybciej znaleźć sposób, aby udać się na Ogygię.
 -Dziewiątka?
 -Tak. Reyna proszę cię, nie mamy innego wyjścia. Inaczej demony opętają każdego żyjącego na ziemi.
 -Demony?-dziewczyna była coraz bardziej zdziwiona.
 -Wyjaśnię ci później teraz musisz iść ze mną. Proszę-rzymianka westchnęła.
 -Chodźmy, tylko zostawię wiadomość dla Franka. Mam nadzieję, że to naprawdę ważne, a nie twój kolejny wygłup.

 -Reyna!-zdziwił się Leo.- Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w rzymskim obozie?
 -Nico, mnie tu przyprowadził. Mówi, że to sprawa życia i śmierci, a powinnam siedzieć i wypełniać te głupie papierki.
 -Ja chyba też-Leo westchnął i usiadł koło niej.- Ale nie martw się bracia Stoll zapewnią ci niesamowitą rozrywkę.
 -Dobrze, posłuchajcie mnie teraz uważnie- na werandę wszedł Chejron wraz z Panem D i Nico.-Sprawa jest bardzo poważna.Wasza dziewiątka musi udać się na misję ocalenia Podziemi, co nie wiadomo dlaczego ma jakiś związek z Ogygią.
 -Tak-wtrącił Pan D.- Mam nadzieję, żę przynajmniej dwójka z was nie wróci. Mniej głupich półbogów do opieki- Will, Chris i bliźniacy parsknęli śmiechem.- Nick, biorąc pod uwagę to, że to jego ojciec jest w niebezpieczeństwie on wybrał sobie zespół.
 -Uważam, że jesteście najlepsi do tego zadania-rzekł Nico.- Wyruszamy jutro z samego rana. Naszą misją jest ocalić Hades, Calypso i powstrzymać Rosalie Temple od zawładnięcia całym światem.
 -Mam takie jedno pytanie-powiedziała Zoey.- Oprócz tych ogólników, to od czego zaczynamy?
 -Nie możemy podróżować Podziemiem-odparła Liz, która chętnie włączyła się do rozmowy.- Powietrze też nie jest dobrym pomysłem, w związku z tym, że moim ojcem jest Posejdon. Zostaję tylko woda, aby dostać się do Calypso.
 -To okropny pomysł Rodriguez-stwierdził Will.- Czy właśnie nie o to im będzie chodziło, aby dorwać nas na morzu.
 -Do czego dążysz?-spytał Leo.
 -Czy to nielogiczne?-spytał Chris.- Podziemia rozciągają się pod całą górą naszej ziemi. Oni nie spodziewają się tego, że ruszymy najbardziej niebezpiecznym szlakiem, jaki możemy wybrać.
 -Racja-poparł brata Travis.- Mamy Nico, syna Hadesa i naszą niesamowitą i utalentowaną Elizabeth, ożywioną z Elizjum, która zna świat podziemi jak własną kieszeń. Ma pełno kontaktów.
 -Nie głupie-wtrąciła się Reyna.- Co o tym myślicie?-zwróciła się do opiekunów obozu.
 -Dobry plan. Pamiętajcie tylko, że Calypso ma dr przekonywania i jeżeli nie okażecie silnej woli to zostaniecie tam na zawsze.
 -To wszystko ustalone. Widzimy się jutro rano. Argus podwiezie nas do najbliższego miasta, a potem musimy zorganizować sobie transport do Los Angeles.
 -Los Angeles?-spytał Solace.
 -Wejście do Podziemi-Liz popatrzyła na niego jak na kompletnego idiotę.
 -No tak kretyn ze mnie.

 Dzisiaj w kabinie Posejdona panowała dziwnie poważna atmosfera.
 -Nie podoba mi się to.
 -Percy, powiedz mi braciszku ile ty razy byłeś na jakieś niebezpiecznej misji z, której mogłeś nie wrócić-chłopak milczał.- Uznam twoją ciszę za potwierdzenie tego, o czym mówię.
 -Niedawno zyskałem najwspanialszą siostrę na świecie, a ty musisz wyruszyć na misję, gorszą niż pokonanie tytanów. Martwię się, że ciebie stracę, a naprawdę tego nie chcę.
 -Aw, Percy, to najsłodsza rzecz jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś, ale muszę się udać na tą misję. Nie mogę zrobić tego Nico i Hadesowi.
 -Obiecaj, że nic ci się nie stanie.
 -Obiecuję, na Ocean Spokojny-Percy zaśmiał się i przytulił swoją starszą siostrę.

 Następnego dnia, kiedy słońce ledwo wstało za horyzontu, na wzgórzu koło smoka Peleusa ustawiła się dziewiątka młodych herosów, jeden centaur, i postać z oczami na całym ciele.
 -Będziecie jechać z Argusem przez najbliższe dwadzieścia kilometrów-rzekł Chejron rozdając każdemu półbogu prowiant wraz z nektarem i ambrozją.- Potem jesteście zdani na własną łaskę i proszę was bądźcie ostrożni. I tak straciliśmy wielu herosów w bitwie z gigantami.
 -Gorzej chyba nie będzie-szepnęła Reyna, a Connor, który jedyny usłyszał co powiedziała, ścisnął ją za rękę dodając jej otuchy. Dziewczyna odwdzięczyła się lekkim uśmiechem.
 -Wsiadajcie do busa-pośpieszył ich Chejron.
 Gdy bus już odjechał Chejron spojrzał na niego smutnym wzrokiem.
 -Niech bogowie mają was w opiece-mruknął i pogalopował w dół zbocza, aby przygotować się do porannych zajęć.

 Argus podwiózł ich do najbliższego małego miasteczka, kiwnął im głową i odjechał.
 -Mistrz pokazywania emocji-mruknęła Liz i oparła głowę o ramię Connora. Każde z nich było bardzo zmęczone, naprawdę nikt z nich nie lubił wstawać tak wcześnie.
 -Chodźmy coś zjeść-powiedział Chris i ruszył w stronę pierwszego lepszego baru. Podążyli za nimi, Jedyną osobą, która pozostała była Zoey. Nie wiedząć czemu czuła, że coś się wydarzy podczas ich wyprawy.
 -Coś się stało-do dziewczyny podszedł Travis.
 -Mam złe przeczucie.
 -Każdy z nas ma-popatrzyli w stronę całej ich grupy.- Jesteśmy dziwnym zbiorowiskiem.
 -Oj, tak-zgodziła się dziewczyna.- Córka Posejdona i syn Apolla, którzy mają naprawdę dziwny stosunek do siebie.
 -Syn Hadesa i córka Bellony, jako najlepsi przyjaciele. Trzej synowie Hermesa i człowiek, który włada ogniem.
 -Tak, to nie może skończyć się dobrze.
 -Prawda, ale co to za życie bez ryzyka i zabawy. Chodźmy, bo wszystko zjedzą.

 Siedzieli i jedli ich skromne śniadanie, kiedy Chris zadał bardzo istotne pytanie.
 -Jak chcemy się dostać do Los Angeles? Musimy załatwić jakiś transport.
 -Ja to załatwię-odparła Lizzie i zaczęła się powoli podnosić z miejsca, jednak powstrzymała ją ręka Willa, który chwycił ją w ostatnim momencie.
 -Jak chcesz to załatwić?
 -Nie martw się Solace. Może i byłam duchem, ale pamiętaj, że duchy zawsze wiedzą więcej od ludzi-syknęła mu do ucha i z wielkim uśmiechem odeszła szukać transportu, zostawiając złego łucznika w samotności.
 -Co oznacza, że duchy wiedzą wszystko?!-krzyknął za nią, ale ona tylko odwróciła się do niego i mrugnęła.

Cześć!
Przepraszam Was za tak długą nieobecność, ale miałam bardzo poważne powody, aby nie pisać. W każdym razie już jestem i mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się coraz częściej. Mam nadzieję, że się Wam podobało.
Pozdrawiam i udanych wakacji życzę

MysteryHope



czwartek, 2 lipca 2015